Strategia Morska Państw Nadbałtyckich

Lut232009

Większość państw Unii Europejskiej leży nad morzami lub ocenami. Od wieków korzystały one z zasobów morza w postaci m.in. ryb i innych zwierząt.

            I od wieków morza były eksploatowane wspólnie. To rodziło konflikty, a nawet wojny morskie o prawa do łowisk. W ciągu 30 lat od 1970 r  wytrzebiono 90 % populacji ryb na morzach wokół UE.  Stało się jasne, że UE musi zająć się regulacjami wspólnej polityki w odniesieniu do rybołówstwa państw UE oraz do państw spoza jej obszaru - w zakresie połowów i handlu  rybami oraz produktami rybnymi. Pierwsze akty prawne związane z rybołówstwem powstają w roku 1970,  a w 1983 oficjalnie zostaje ustanowiona Wspólna Polityka Rybacka UE - z regulacjami prawnymi i funduszami na jej działanie.

 

            W latach 90. XX wieku  i na początku obecnego Komisja Europejska odnotowuje kolejne ważne sygnały świadczące o blamażu Wspólnej Polityki Rybackiej, także tej  poprawionej w 2002 r. Jest ona zapewne dużo mniej efektywna od powszechnie krytykowanej do niedawna Wspólnej Polityki Rolnej. Przykładowo: jedno z czołowych działań - zmniejszenie zdolności połowowej kutrów rybackich ze względu na przełowienie  łowisk mórz  mimo wydania setek milionów euro  zamiast redukcji przynosi dwukrotny wzrost możliwości połowowych kutrów UE. Skasowano setki starych kutrów, lecz równolegle, na  nowych kutrach, pojawiają się „nowoczesne” technologie połowu i nowe moce, które powodują efekt odwrotny od zamierzonego. Ważne gospodarczo gatunki ryb takie jak tuńczyk błękitnopłetwy, dorsz atlantycki i bałtycki, halibut atlantycki i grenlandzki, łosoś atlantycki i bałtycki znajdują się na granicy załamania populacji w wyniku przełowienia. Większość osobników tych gatunków jest wyławiana zanim dojdzie do dojrzałości płciowej i może odbyć tarło. Giną także ssaki morskie: foki, delfiny oraz liczne ptaki. Nasz bałtycki delfin – morświn, liczy prawdopodobnie kilkaset osobników i jest na krawędzi zagłady alarmują opinię publiczną naukowcy i przyrodnicy  .

 

            Politycy naciskani przez organizacje pozarządowe, opinię publiczną i media deklarują powstanie strategii morskich zorientowanych na ochronę przyrody i zasobów morskich.

 

            Po kilku latach prac Rada i Parlament Europejski  przyjęły w  2008 r.  Dyrektywę ramową w sprawie strategii morskiej. Istotnym celem tej dyrektywy, która jest prawem obowiązującym dla państw członkowskich, jest osiągnięcie  dobrego stanu ekologicznego mórz do 2020 r.

            Jednocześnie  Rada Europejska w 2007 r. zobowiązuje Komisję do przygotowania pierwszej całościowej Strategii dla Regionu Morza Bałtyckiego do czerwca 2009 r.  Ten dokument nie jest tak „twardy” jak dyrektywa, która musi być przeniesiona na grunt praw krajowych i wdrażana pod rygorem kar finansowych. Jednak  fakt zaangażowania takich państw nadbałtyckich jak Szwecja, Niemcy, Finlandia czy Dania, a w Polsce włączenie się do prac nad dokumentem rządu RP i konwentu marszałków województw samorządowych  dowodzi, że dokument ten rzeczywiście może stanowić bardzo ważną strategię wytyczającą ramy współpracy, inwestowania i finansowania ze strony budżetu UE i innych instytucji - tj. być częścią polityki UE.

            Strategia dla Regionu Morza Bałtyckiego obejmuje 4 ambitne cele: zapewnienie regionowi ekologicznej równowagi, dobrobytu, otwartości i atrakcyjności oraz stabilności i bezpieczeństwa. Strategia proponuje konkretne działania w obszarze: współpracy naukowej i rozwoju innowacji w gospodarce, z czego słyną Finowie i Szwedzi, rozwoju infrastruktury drogowej, kolejowej i morskiej integrującej państwa bałtyckie, współpracy w zachowaniu gospodarki w tradycyjnych branżach jak rybołówstwo i rolnictwo oraz ochronę środowiska Morza oraz jego Zlewni, gdzie mieszka 80 mln ludzi.

            Ten ostatni cel ma już silne oprzyrządowanie w postaci w/w Dyrektywy ramowej w sprawie strategii morskiej. Tu te dwie strategie się spotykają i uzupełniają.

            Rząd  RP bardzo mocno się zaangażował w  strategię dla Regionu Morza Bałtyckiego a słabo w dyrektywę.  Dość powiedzieć, że w ramach kampanii „Bałtyk jest w Polsce. Bałtyk jest w Europie” *, nie udało nam się zaprosić przedstawiciela rządu do zaprezentowanie prac na dyrektywą, gdyż … przez miesiąc nie udało się nam ustalić organu centralnego, który jest za to odpowiedzialny!?

            Tymczasem do lipca 2010 r. Polska powinna mieć uchwaloną ustawę i przepisy wykonawcze, które pozwolą na wdrażanie w/w dyrektywy.

Dyrektywa ta  jest w istocie obowiązującym już prawem- strategią ochrony środowiska morskiego.

            Może ktoś w rządzie błędnie uznał, że „duża” strategia jest najważniejsza. Ale jeśli ktoś tak pomyślał i stąd zamieszanie kompetencyjne, to lepiej aby jak najszybciej zaczął myśleć, że bez wdrożenia ramowej dyrektywy chroniącej ekosystem morza nie będzie można rozpocząć żadnych  działań gospodarczych i biznesowych.  Unia już przy okazji  wdrażania sieci Natura 2000 i systemu ocen oddziaływania na środowisko pokazała nam wyraźnie, że iluzją  jest liczenie na otrzymywanie wsparcia finansowego ze środków UE i jednoczesne lekceważenie dyrektyw chroniących środowisko i jego zasoby na lądzie czy morzu! Nie chciałbym, abyśmy musieli być tak „wychowywani” ponownie - poprzez wstrzymanie środków UE dla Polski na lata 2007-13 z powodu braku postępów w ochronie środowiska i przyrody. Tej ostatniej, według niektórych polityków, mamy za dużo, za mało natomiast  autostrad, elektrowni atomowych, parkingów, wyciętych przy drogach drzew, uregulowanych, zamienionych w cieki rzek, przekopanych mierzei, spalarni śmieci i GMO.

Jestem pewny, że gdybyśmy te wszystkie „inwestycje szczęścia i dobrobytu” zrealizowali, ci sami politycy staraliby się zamieszkać jak najdalej od nich.

 

                                              

Radosław Gawlik

Tekst ukazał się w 2009 roku w internetowym wydaniu Przeglądu Komunalnego