Tajemnicze kręgi na Zatoce Puckiej. UFO, naukowcy czy bursztyniarze?
Dziury w dnie Zatoki Puckiej zaalarmowały środowisko pomorskich naukowców, którzy od kilku dni głowią się nad zagadką dna morskiego koło Pucka i Błądzikowa.
- Pojawiły się nocą lub wczesnym rankiem, bo dzień wcześniej z pewnością ich tu nie było - mówi Hanna Giersz, mieszkanka Pucka, która często odwiedza te okolice ze swoim psem. - Wyglądają trochę jak małe kratery, ale przecież nie mieszkamy w rejonie aktywnym sejsmicznie...
Podwodne kręgi mają około 2-3 metry średnicy i około pół metra głębokości. Zaczynają się tuż przy brzegu i ciągną grupami lub rzędami do około 40 metrów w głąb akwenu.
Zdjęcia i filmy, które zrobiliśmy w Pucku, wysłaliśmy m.in. do Urzędu Morskiego w Gdyni oraz pomorskich naukowców. I zabiliśmy specjalistom niezłego ćwieka. Bo po kilkudniowych konsultacjach wciąż nikomu nie udało się jednoznacznie wyjaśnić ich pochodzenia.
- Pierwszy raz coś takiego widzę - przyznaje Anna Stelmaszyk-Świerczyńska, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni. - Faktycznie wygląda to tak, jakby piasek "wypluto" z dna.
W UM zastanawiano się, czy podwodne dziury mogły mieć związek z badaniami ichtiologicznymi, które przeprowadzać mieli naukowcy z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Ale okazało się, że i ten trop jest ślepy. - To nie my - zapewnia Mariusz Sapota z Pracowni Ichtiologii IMUW. - Bo jeszcze nie zdążyliśmy skorzystać z zezwolenia od UM. Tu też postawiono na hipotezę dotyczącą ludzkiej działalności. To prawdopodobnie efekt tzw. płuczki - czyli wtłaczania sprężonej wody pod dno. - Trudno jednoznacznie to zidentyfikować, ale wygląda to tak, jakby koło Pucka ktoś czegoś szukał - uważa Sapota. Internauci na naszej stronie puck.naszemiasto.pl obstawiają, że to dzieło bursztyniarzy - osób, które nielegalnie poszukują tego cennego bałtyckiego surowca.
- Sprawdzaliśmy i tę opcję, ale przecież w okolicach Pucka bursztynu raczej nie ma, więc to próżny wysiłek - usłyszeliśmy na Uniwersytecie Gdańskim.
Puck to rejon ciekawy historycznie - jest tu m.in. średniowieczny podwodny port - ale tak inwazyjna metoda "badań" przyniosłaby raczej więcej szkód niż pożytku.
Źródło:
www.dziennikbaltycki.pl